czwartek, 26 grudnia 2013

PROLOG

Leżałam na ziemi cała we krwi. Czułam jakoby w moje ciało wbijano miliony sztyletów. Nie ruszałam się, nie chciałam. Bałam się jej, to była chora kobieta, nieobliczalna. Oczywiście wszystko co złe, to ja. W sobie nigdy nie widziała żadnych wad.
Kiedy odeszła ode mnie, powoli zaczęłam się podnosić. Skóra na moich rękach była pocięta, wszędzie pełno krwi. Poczułam niesamowity ból z tyłu głowy. Oparłam się o ścianę i resztkami sił zbadałam to miejsce ręką. Było mokre, nie wiedziałam co się dzieje. Dopiero po kilku minutach doszło do mnie ,co się stało i że ta mokra substancja to nic innego jak krew. Każdy ruch sprawiał mi ból. Przeczołgałam się do drzwi, po czym lekko je pchnęłam, by się zamknęły. Podnosząc rękę, by przekręcić klucz, płakałam głośno z bólu. Nagle zobaczyłam w nich ciotkę, szybko więc próbowałam ją wypchnąć i zamknąć te cholerne drzwi, lecz dostałam czymś ciężkim w głowę. Później pamiętam jedynie światła na suficie w szpitalu, gdy przewozili mnie na salę operacyjną...


__________________________________________
 
Macie tu o taki sobie prolog, mam nadzieję, że choć trochę Was zaciekawił ;d


1 komentarz: